To była gorąca noc w rządzie Ewy Kopacz. Nowa premier w trybie pilnym na pierwszą w nocy wezwała do swojego gabinetu Marię Wasiak i Igora Ostachowicza. Oboje - jak pisaliśmy w "Super Expressie" - skompromitowali jej rząd. Wasiak zbulwersowała Polaków, kiedy wyszło na jaw, że po przejściu z PKP do rządu zainkasowała pół miliona złotych odprawy. Sprawa Ostachowicza była jeszcze bardziej skandaliczna - ten bliski współpracownik Tuska i jego wierny doradca medialny został nagrodzony posadą w zarządzie PKN Orlen z pensją ponad 2 mln zł rocznie! Na dywaniku wylądował też minister skarbu Włodzimierz Karpiński (52 l.), bo to on stworzył dla Ostachowicza nowe stanowisko w zarządzie paliwowego giganta. Jak się dowiadujemy, Kopacz przyjęła ich bardzo oschle. Bez powitania i miłych słówek od razu przeszła do rzeczy. Postawiła ultimatum: albo Ostachowicz odejdzie z PKN Orlen, albo ministra Karpińskiego czeka dymisja. Podobnie było z Marią Wasiak: ma oddać pół miliona odprawy albo odejdzie z rządu.
Pani premier z satysfakcją przyjęła decyzję pani minister i pana Igora Ostachowicza
- Pani premier Ewa Kopacz podjęła wyzwanie i w wyniku jej interwencji sprawa wróciła do dobrego stanu. Nie znam kulis, być może to taki moment przekształceń jednego rządu w drugi spowodował, że pewne mechanizmy się rozregulowały, ale przyszedł regulator i uregulował sytuację - potwierdził Cezary Grabarczyk (54 l.) z PO. Ostachowicz nie namyślał się długo. Zgodził się zrezygnować z intratnej posady, nie dostanie też żadnej odprawy. Wasiak zaś ma oddać swoją oprawę z PKP na cele charytatywne. - Pani premier z satysfakcją przyjęła decyzję pani minister i pana Igora Ostachowicza - ogłosiła potem rzeczniczka rządu Iwona Sulik. Jak dowiedział się "Super Express", Ewa Kopacz o ciepłej posadce dla Ostachowicza dowiedziała się już po fakcie, od jednego z polityków PO. Dodatkowo rozsierdziła ją wypowiedź Donalda Tuska. - Wyszło może niezręcznie, bo wygląda na to, że pospiesznie ktoś załatwił mu pracę - powiedział w TVN były premier.
Zobacz też: Igor Ostachowicz nie dostanie fuchy w Orlenie! 2,5 miliona przeszło mu koło nosa!
Zhańbieni obrońcy nepotyzmu Stefan Niesiołowski (70 l.), poseł PO
Jeśli w takich sytuacjach przynależność partyjna decyduje, nie ma w tym nic dziwnego. Gorzej, jeśli liczy się tylko ona. Tak było na przykład za rządów PiS, kiedy partia wyczyściła całą telewizję publiczną i powsadzała tam swoich ludzi.
Jacek Żakowski (57 l.), publicysta "Polityki"
Polskie poczucie sprawiedliwości wyje, kiedy ktoś dostaje dużo. Milczy, kiedy ktoś dostaje mało. Nie widziałem nigdy na pierwszej stronie polskiej gazety tytułu: "To skandal, że polski premier zarabia
tylko 15 tys. zł".
Tomasz Lis (48 l.), redaktor naczelny "Newsweeka"
Wśród metod szczucia Polaków najbardziej banalną i najmniej wyrafinowaną jest szczucie kasą. Wystarczy zajrzeć do brukowców czy do brukowych portali. Kupiła sobie apartament za miliony, będzie zarabiał miliony, szasta pieniędzmi, był w drogiej restauracji - to w nich tytuły standardowe. (...) Nic nie poradzę, że nie udziela mi się oburzenie oburzonych. Za dużo widzę wokół siebie dobrze funkcjonującej miernoty, by oburzać się na awans do roboty PR-owskiej najlepszego PR-owca w Polsce.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail