KONIN: Adam Ślugaj wyznaje - Przeze mnie ZGINĄŁ MÓJ 4-letni BRAT KUBUŚ

2012-03-10 3:10

Żal i tęsknota już zawsze rozdzierać będą serce Adama Ślugaja (18 l.) spod Konina (woj. wielkopolskie). Jego braciszka Kubusia (+4 l.) przygniotła ściana zdewastowanego budynku. Lekarzom nie udało się ocalić życia malucha. - Będę miał wyrzuty sumienia do końca życia, że spuściłem go z oczu na chwilę - mówi zrozpaczony Adam.

Byli dla siebie kimś więcej niż braćmi. Choć dzieliła ich duża różnica wieku, tam, gdzie był Adam, tam był też Kubuś. - Kochałem go nad życie, był takim grzecznym, zawsze uśmiechniętym chłopcem. Bardzo często się nim opiekowałem - mówi Adam, który wychowywał braciszka z mamą, bo ich tata zmarł.

Tego dnia, gdy doszło do tragedii, też byli razem. Było sobotnie popołudnie. Adam wyszedł z Kubusiem na podwórko, gdy ich mama wyszła na zakupy. Niestety, niedaleko ich domu stoi walący się budynek. - Nie wiem, dlaczego Kubuś tam poszedł, ja straciłem go z oczu tylko na chwilę - mówi roztrzęsiony Adam. Chłopak chciał nalać braciszkowi herbaty z termosu, żeby się rozgrzał. - I wtedy to się stało... - mówi Adam. Huk walącej się ściany był ogromny.

- Najprawdopodobniej chłopca przygniotło nadproże - mówi kom. Renata Purcel-Kalus z konińskiej policji, która prowadzi teraz śledztwo w sprawie nieszczęśliwego wypadku. Adam od razu zaczął chłopca ratować i zadzwonił po pogotowie. Niestety, obrażenia główki były poważne. Kubuś zmarł w szpitalu.

- Uczyłem go wszystkiego, uczulałem go na przykład, żeby uważał na samochody - mówi Adam, a głos grzęźnie mu w gardle, bo tak bardzo chciał uchronić braciszka przed niebezpieczeństwem... Teraz po nocach nie może spać, bo wciąż ma przed oczami konającego Kubusia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki