Dla niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości billboard jest żenującą prowokacją, która depcze pamięć po Lechu Kaczyńskim. Nawoływali do bojkotu marki i nadsyłania listów protestacyjnych na adres poznańskiego browaru. Na Facebooku do założonej zaledwie wczoraj grupy "Lech – piwo dla chamów?" dopisało się już ponad 130 osób.
Tak skomentował sprawę oburzony europoseł PiS, Ryszard Czarnecki: "Umieszczenie przez znany browar reklamy piwa "Lech" tuż przy Wawelu (...) jest więcej niż nieprzyzwoite. Jest skandalem. (...) To świństwo. (...) "Zimny Lech" przekroczył Rubikon moralnej tandety i zwykłego chamstwa. Granie skojarzeniami z cudzą śmiercią nie jest elementem współczesnej cywilizacji ani tradycji, w której wyrosła i Polska i Europa. To nie może ujść na sucho. Autorzy tego pomysłu (...) muszą zostać ukarani. I to przykładnie - tak, aby nie znajdowali naśladowców w takiej pseudomarketingowej ohydzie. (...)".
W podobnym tonie wypowiadał się inny europoseł, Marek Migalski.
Rzecznik Kompanii Piwowarskiej Paweł Kwiatkowski w odpowiedzi na zarzut zbulwersowanych polityków wydał specjalne oświadczenie, w którym przeprasza wszystkich, ktorzy mogli poczuć się urażeni reklamą. Lokalizację reklamy w miejscu widocznym dla odwiedzających sarkofag prezydenckiej pary na Wawelu nazwał "niefortunną". Zapewnia, że jakiekolwiek skojarzenia ze zmarłym prezydentem są nieuzasadnione i niesmaczne, a interpretację reklamy, jakoby grała na pamięci ofiar tragedii pod Smoleńskiem, określił jako niestosowną.
Kontrowersyjna kampania piwa Lech rozpoczęła się w lutym 2009 roku. Jak dodaje rzecznik w oświadczeniu, tuż po zakończeniu żałoby narodowej firma przeprowadziła badania mające sprawdzić skojarzenia konsumentów z reklamą. Większości nie przyszło do głowy, że mogłaby naruszać pamięć po prezydencie Kaczyńskim, kojarzyła się głównie z orzeźwieniem, które, według reklamy, daje piwo.