Sława da Vinci rozniosła się już na dobre po kraju. Prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, co rusz otrzymuje listy od kolejnych pacjentów, których czeka zabieg.
- Z przykrością musimy odmawiać prośbom. W przepisach Ministerstwa Zdrowia nie ma świadczeń wykonywanych przy pomocy robota. Możemy operować, ale pieniędzy za wykorzystanie nowoczesnych technik nie dostaniemy - wyjaśnia profesor.
Przeczytaj koniecznie: Cała PRAWDA o polskiej służbie zdrowia - nie masz pieniędzy nikt cię nie leczy
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/nie-masz-pieniedzy-nikt-cie-nie-leczy-aa-tG4b-hCNy-HyzW.html
Koszt operacji z robotem wynosi od 5 do 20 tys. zł, czyli nawet dwukrotnie więcej niż tradycyjną metodą. Ale w ostatecznym rozrachunku robot jest tańszy - pacjent jest krócej w szpitalu, mniej jest powikłań i różnych infekcji, rany się lepiej goją, ból pooperacyjny nie jest taki duży.
Jest też rzecz ważna dla mężczyzn. Po operacji prostaty robotem jest większa szansa na zachowanie sprawności seksualnej. - Krótko mówiąc: biedny dwa razy traci - podsumowuje profesor.
Robot operował od grudnia zeszłego roku. Zanim na dobre się rozgrzał, musi przystopować, bo skończyły się pieniądze z Ministerstwa Nauki. Resort zdrowia niestety nie docenia nowinki we wrocławskim szpitalu.
Szansą są sponsorzy. Jeśli wyłożą pieniądze, lekarze będą operować. Mogą położyć na stole nawet 500 pacjentów w tym roku. - W medycynie nie ma już odwrotu od robotów. Na całym świecie jest ich ok. 1700, w tym np. 9 w Rumunii. Czy świat ma zostawić Polskę daleko w tyle? - pyta prof. Witkiewicz.