Wojciech Jaros powiedział, że trwają próby precyzyjnego opuszczania i podnoszenia kamery - tak, by przeszła obok newralgicznego punktu. Jak podaje Tvn24.pl, część otworu zasłania bowiem fragment budowy wyrobiska. - Widać, że jest tam rumowisko. Nie są to warunki komfortowe. Na ten moment nie widzimy jeszcze co jest i może być pod sekcjami, czyli w tej części najbardziej osłoniętej - poinformował Jaros. Próby całkowitego opuszczenia kamery mają trwać od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Wiertnica, która drążyła otwór z powierzchni, pracowała od 23 kwietnia (czyli zaczęła pracę pięć dni po zaginięciu górników) i zakończyła pracę we wtorek w nocy. - Świder przewiercił się do pustki. Jest jej mniej niż się spodziewaliśmy, być może w efekcie wstrząsu doszło tam do jakiegoś przemieszczenia - powiedział rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego.
Do wstrząsu miało dojść parę minut po północy. Był on odczuwany w kilkunastu miastach na Śląsku: w Siemianowicach, Chorzowie, Świętochłowicach, Mikołowie, Tarnowskich Górach, Zagłębiu, Sosnowwcu oraz Czeladzi. Zaraz po wstrząsie, w kopalni Wujek na Rudzie Śląskiej wycofano górników. Podczas przeliczania załogi okazało się, że brakuje dwóch górników. Wstrząs miał siłę 4.2 stopni w skali Richtera. O silnych wstrząsach informowali również mieszkańcy śląskich miast. Ostatni raz na Śląsku ziemia zatrzęsła się w Bełchatowie w grudniu w 2014 roku. Było to spowodowane działalnością kopalni odkrywkowej. Nie odnotowano wówczas zniszczeń budynków, nic się również nie stało górnikom, którzy pracowali pod ziemią.
Zobacz też: Silny wstrząs w kopalni Wujek-Ruch. Zaginęło dwóch górników