- Strach jest - przyznaje 82-letnia Maria. - Niemożliwe, żeby olbrzymia lipa mogła runąć tak po prostu, bez woli boskiej - wznosi oczy ku niebu.
Nie ona jedna jest przekonana, że siła wyższa przesłała mieszkańcom miasta ważny znak. - Przecież to się stało w imieniny Stanisława, patrona naszej parafii. Pogoda była piękna, zero wiatru, a tu taka katastrofa! To nie może być przypadek. Bóg, przez św. Stanisława, wzywa nas do opamiętania - dowodzą okoliczni mieszkańcy.
Na przystanku autobusowym, na który zwaliła się lipa, stało kilka osób. Dwie z nich nie zdążyły się w porę usunąć i poraniły ich odpryski szkła ze zgruchotanej wiaty. - To byli dwaj mężczyźni, szybko trafili do szpitala, chociaż nic poważnego im się nie stało. Widać panu Bogu nie zależało na jatce, tylko na ostrzeżeniu. Jakim? Abyśmy żyli po bożemu. Wszak św. Stanisław to patron chrześcijańskiego ładu moralnego. Sam papież tak mówił - tłumaczą świadkowie zdarzenia.