Pożar wybuchł podczas mszy przed godz. 10.00.
- W ułamku sekundy zgasło światło. Po 5 minutach wróciło, a nabożeństwo trwało dalej. Nagle ktoś krzyknął, że się pali - relacjonuje Ewa Kapusta (56 l.), parafianka, która tego dnia sprzedawała w kościele katolicką prasę.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Pożar kościóła św. Wojciecha w Białymstoku. Zawiódł sprzęt strażaków! [wideo]
Jakimś cudem nie wybuchła panika, a wierni bezpiecznie opuścili kościół. Strażacy rozpoczęli walkę z żywiołem, ale mimo ich starań zwieńczony krzyżem dach wieży runął na ziemię.
- Płomienie zauważono w miejscu, gdzie znajdował się komputerowy system uruchamiający kuranty i dzwony. Być może doszło tam do zwarcia - zastanawia się załamany proboszcz parafii, ks. Jan Wierzbicki.
Dokładne przyczyny pożaru ustalą jednak biegli.