Wytykana palcami, wyszydzana i poniżana. Wiesława Dargiewicz (40 l.) z Oławy (woj. dolnośląskie) nigdy nie zapomni, jak została potraktowana, kiedy poprosiła wrocławską kurię o pomoc w ustaleniu ojcostwa swego dziecka. Mówiła biskupowi, że mały Kubuś jest synkiem księdza Waldemara Irka (55 l.). Została jednak odprawiona z kwitkiem. Teraz gdy prawda wyszła na jaw, kobieta pisze skargę na kurię do Watykanu.
Pani Wiesława donosi papieżowi Franciszkowi, że Kościół w Polsce niszczy kochanki księży i ich dzieci. A zgodnie z naukami Chrystusa powinien przecież okazać im miłosierdzie...
ZOBACZ: Ksiądz Waldemar Irek ojcem małego Kubusia! Testy DNA rozwiały wątpliwości. Tylko w SE.PL
Matka małego Kubusia błagała kurię o pomoc. Jej kochanek, ksiądz profesor Waldemar Irek, zmarł tragicznie ponad rok temu. Kobieta prosiła o zabezpieczenie przyszłości chłopca - owocu jej związku z duchownym.
- Nikt nie pochylił się nad niewinnym dzieckiem. Potraktowano nas jak intruzów - mówi kobieta. To właśnie opisze pani Wiesława w liście do papieża. Kobieta wspomni także o tym, że gdy przyszła do kurii, z ust arcybiskupa padło jedynie słowo: grzech. Nie było mowy o przebaczeniu.
Sposób, w jaki potraktowali ją księża, wpłynął bardzo na to, jak potem postrzegana była przez sąsiadów. - Oszustka, jawnogrzesznica - wytykali ją palcami.
Kres upokorzeniom kobiety przyniosły dopiero badania porównawcze próbek DNA księdza i Kubusia. Żeby je wykonać, jak już pisaliśmy, konieczne było przeprowadzenie ekshumacji ciała duchownego. Badania wykazały niezbicie, że kapłan jest ojcem chłopca.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Syn księdza Waldemara odziedziczy milion!
Teraz pani Wiesława, wspomagana przez słynnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego (53 l.), walczy o spadek po księdzu Waldemarze. Jeśli jej się uda, przyszłość małego Kubusia zostanie zabezpieczona.
Jednak nawet jeśli tak się stanie, w sercu kobiety na zawsze pozostanie żal do przedstawicieli wrocławskiej kurii. Ma nadzieję, że papież Franciszek ją zrozumie i zrobi porządek w Kościele.