Do tragedii doszło w lesie pod Kostrzynem Wielkopolskim. Dochodziło południe. Wynajęci naganiacze szpalerem szli przez las i płoszyli zwierzynę. Pan Zbigniew jako jeden z wielu miał właśnie takie zadanie. - Ojciec był doświadczonym naganiaczem, lubił to i znał się na tym. Kilka razy w roku jeździł na polowania - mówi syn ofiary. To pechowe polowanie okazało się jednak ostatnie w jego życiu...
Mężczyzna, nie zdając sobie sprawy z czyhającego niebezpieczeństwa, podszedł blisko wysokiej gęstej trawy. Zza krzaków nie mógł widzieć, że czai się tam olbrzymi wystraszony jeleń. Gdy pan Zbigniew był już blisko, masywny byk zdecydował się na skok i ucieczkę. Niestety, tak nieszczęśliwie uderzył mężczyznę, że wbił poroże prosto w serce naganiacza.
Medycy mogli już tylko stwierdzić zgon pana Zbigniewa. - Prokuratura Rejonowa w Środzie Wielkopolskiej prowadzi teraz postępowanie w sprawie wypadku przy pracy i nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.