Tobi - owczarek niemiecki - miał 7 lat i w rodzinie Popowiczów był od szczeniaka. Wszyscy za nim przepadali. Ułożony, spokojny psiak, witający domowników i ich gości merdającym ogonem. To z nim bawiły się wnuki i prawnuki pana Jerzego. - Ten pies kochał nas, a my jego. Mieszkał w budzie obok naszego domu ogrodzonego płotem. Nikomu w sąsiedztwie nie wadził. Nie chodził luzem po osiedlu, nie wył nocami. Nie wiem, dlaczego ktoś potraktował go tak okrutnie - mówi pan Jerzy.
Patrz też: Joanna Dżoana Krupa w Twoim domu? To MOŻLIWE. Musisz tylko ADOPTOWAĆ pieska
Jeszcze wieczorem przed snem poszedł do Tobiego. Sprawdził, czy niczego mu nie brakuje, pogłaskał go i wrócił do domu. Rano przeżył szok. - Pies wisiał na płocie. Jestem przekonany, że sprawcom, bo uważam, że jeden by sobie z Tobim nie poradził, chodziło tylko o to, żeby zamordować psa. Dla zabawy. To nie byli złodzieje. Wcale nie chcieli nas okraść. Tobi nie żył, więc mogli wybić szybę w oknie i plądrować dom, gdy my spaliśmy, ale nic z domu nie zginęło, nie ma też śladów włamania. Mam nadzieję, że policji uda się zatrzymać tych bandziorów - mężczyzna zaciska pięści.
Zosia, najmłodsza prawnuczka pana Jerzego, ciągle pyta dziadka o Tobiego, a on nie ma serca powiedzieć jej, że już nigdy nie zobaczy psa. - Boję się jej reakcji. Ona urodziła się, kiedy Tobi u nas już był. Z nim się wychowywała i kochała go bardzo - mówi mężczyzna.