- W pierwszej chwili chciałem wskoczyć do rzeki i sam jej szukać - mówi pan Tomasz. - Ma dla mnie wielką wartość, jest symbolem naszej miłości. Byłem zły, że ją utopiłem - dodaje.
Do rzeki nie wszedł, bo głęboka i zimna, ale z odzyskania zguby nie zrezygnował. Znalazł telefon do klubu płetwonurków Mares w Koszalinie. Zadzwonił. Następnego dnia nurek Piotr Stańczyk (27 l.) był już w rzece. Nad jej brzegiem stało zdenerwowane małżeństwo Majchrzaków i wielu gapiów, bo taki widok nie zdarza się na co dzień. - Mam podwodny wykrywacz metali. Myślałem, że obrączkę znajdę w kilka minut. Jednak w wodzie spędziłem ponad godzinę. Szukałem w złym miejscu, a obrączka była pod mostkiem - mówi Piotr Stańczyk.
Państwo Majchrzakowie nie kryli radości, kiedy obrączka do nich wróciła. - Nie chodzi tylko o przesądy. Obrączka przypomina o najpiękniejszym dniu w życiu - tłumaczy pan Tomasz, który był już u złotnika i teraz obrączka mu z palca nie spadnie.