Starsza pani uwierzyła, że zakatarzona córka pożyczyła od kasjerki z banku 250 tys. zł i musi je oddać, dlatego prosi mamę o pieniądze. Ma przecież na koncie 100 tys. zł, bo sprzedała mieszkanie. Zakazuje pani Stanisławie dzwonienia do siebie, to ona się z matką skontaktuje.
Po godzinie do pani Stanisławy dzwoni kasjerka z banku. Mówi, że ma kontrolę, musi dostać te 100 tys. zł od matki swej dłużniczki. Pani Stanisława biegnie do banku, wypłaca pieniądze, w domu telefon dzwoni ponownie. Kasjerka informuje ją, że po pieniądze przyśle swoją córkę. Młoda kobieta po chwili zjawia się w drzwiach i odbiera 100 tys. zł.
Oszustka wiedziała wszystko o pani Stanisławie
Dopiero wieczorem prawdziwa córka pani Stanisławy uświadamia matkę, że ta została okradziona. - Czytałam w gazetach o oszustwach "na wnuczka", ale nigdy nie sądziłam, że spotka to mnie - mówi pani Stanisława. Teraz nie ufa nikomu. - Boję się o swoje życie, przecież ta oszustka wiedziała o mnie wszystko - dodaje przerażona.