- Uśmierciła mi ojca - rozpacza Krystyna, synowa pana Tadeusza. - Nie mam nic przeciwko Romom. Chciałabym tylko, by sprawiedliwość dosięgła tę kobietę i mężczyznę, który jej pomagał. mFeralnego dnia Tadeusz Łazowski wychodził z domu na zakupy. W aucie na parkingu dostrzegł zapłakaną Ruzenę S. Podszedł do niej i z troską zapytał, co jej się stało.
Roztrzęsiona kobieta opowiedziała mu o tym, że jej córka nagle trafiła do szpitala i grozi jej amputacja nogi. Przysięgała, że natychmiast potrzebuje 10 tys. zł na operację. Zarzekała się, że ma przy sobie euro, ale szpital nie chce ich przyjąć. Znany z dobrego serca pan Tadeusz zaoferował pomoc. Pożyczył Ruzenie pieniądze, a ta dała mu zawiniątko, w którym miały być euro. Zarzekała się, że tuż po operacji wszystko mu odda i jeszcze dołoży od siebie dwa tysiące złotych.
Kiedy 84-latek wrócił do domu, a kobieta, której pożyczył pieniądze, nie pojawiała się, opowiedział sąsiadom o tym, co mu się przytrafiło. Natychmiast kazali mu iść na policję. Przed wyjściem zajrzał jeszcze do zawiniątka. Zamiast euro znalazł w nim tylko pogięty zeszyt. Gdy wracał z komendy, poczuł się kiepsko. Niestety, serce nie wytrzymało stresu i pan Tadeusz z zawałem serca trafił do szpitala.
- Nie przeżył tego oszustwa. Umarł przez naciągaczy - mówi nam Krystyna. Kobieta ma nadzieję, że historia jej teścia stanie się przestrogą dla innych starszych ludzi o dobrym sercu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail