Zgodnie z przepisami gmina musi zapewnić dojazd uczniom, którzy mieszkają w miejscowościach oddalonych od szkoły o co najmniej trzy kilometry. I gmina Malechowo taki dojazd 35 dzieciom z Lasek zapewnia. Tylko jak! Poranny kurs gimbusa jest tylko jeden, o godz. 6.30.
Uczniowie podstawówki wysiadają z gimbusa 10 minut później, bo tyle trwa przejazd do oddalonej o 5,5 km szkoły w Lejkowie, i czekają, czasami przed jej zamkniętymi drzwiami, na pierwsze lekcje.
Do domu wracają wykończone, jedzą obiad, resztką sił odrabiają lekcje
Na taki los gmina skazała m.in.: Mateusza (9 l.), Oliwię (7 l.) i Patrycję (6 l.) - dzieci Agnieszki Zalewskiej (28 l.) z Lasek. - Nie mam wyjścia. Budzę dzieciaki o godz. 5 rano. Co z tego, że każde o innej godzinie rozpoczyna lekcje, skoro muszą wsiąść do jednego autobusu? - mówi pani Agnieszka. - Są na miejscu tak wcześnie, że czasami szkoła jeszcze jest zamknięta. Potem w świetlicy czekają na zajęcia. Do domu wracają wykończone, jedzą obiad, resztką sił odrabiają lekcje i o godz. 18 są już w łóżkach. Czasami się budzą po trzech, czterech godzinach i trzeba się nimi zająć. Tak się nie da normalnie żyć. Dzieci cierpią przez te poranne dojazdy. Wszystko zmierza do tego, że znienawidzą szkołę, nauka przegra ze zmęczeniem - żali się matka.
Zobacz też: Ustawa o bezpieczeństwie w nowojorskich szkołach
Na razie nie mamy możliwości, by zwiększyć liczbę kursów gimbusa
Władze gminy od dawna znają takie skargi mieszkańców, ale... - Na razie nie mamy możliwości, by zwiększyć liczbę kursów gimbusa. Będziemy tę sprawę analizować i postaramy się zoptymalizować godzinę porannego wyjazdu - obiecuje Radosław Nowakowski (40 l.), sekretarz gminy Malechowo.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail