W tak skandalicznych warunkach mieszkają od roku. Wcześniej zajmowali również mieszkanie komunalne. - Ale nie stać nas było na czynsz, bo to była stara kamienica. Dawno temu rodzice dostali tam przydział. Co miesiąc za 130 mkw. trzeba było płacić tysiąc złotych czynszu, a drugie tyle za prąd i ogrzewanie - tłumaczy pan Tomek. - No i w końcu nas eksmitowano - dodaje.
Przeczytaj: ZASIŁKI DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH. Rozpacz matki niepełnosprawnej 20-latki: Premierze! Pomóż przewinąć mi córkę!
Przy przydziale mieszkania socjalnego prosił, by urzędnicy uwzględnili, że od wielu lat opiekuje się chorą siostrą. - Ona od dziecka choruje na porażenie mózgowe. Właściwie tylko leży i jest bardzo podatna na choroby - zaznacza Ruff.
Mimo to Zakład Gospodarki Mieszkaniowej kazał rodzinie przenieść się do ruiny.
- Ten dom to komunalna ruina, zagrzybiona, bo wilgoć idzie od murów, które nie mają drenażu. Zastałem tu tylko wodę oraz prąd. I wieczny, wilgotny ziąb. Siostra praktycznie cały czas choruje, raz grypa, raz angina czy przeziębienie - załamuje ręce. Ruffowie poprosili ZGM o pomoc.
Zobacz: Matki niepełnosprawnych dzieci: Niesiołowski z nas szydzi! Wstydź się pośle!
- Istniejąca pleśń jest spowodowana brakiem należytej cyrkulacji powietrza w lokalu. Należy udrożnić nawietrznik okienny i przeprowadzić wietrzenie uderzeniowe kilkukrotnie w ciągu dnia. W celu usunięcia pleśni winni państwo zdrapać ze ścian istniejącą farbę, zmyć miejsca po usuniętej farbie, dwukrotnie przemyć miejsca środkiem grzybo- i pleśniobójczym - doradziła dyrektor ZGM.
- To jakiś żart - mówi pan Tomasz. - Wynikałoby z tego, że budynek jest suchy, a wilgoć to nasza wina. Wystarczy zobaczyć, jak wyglądają sam budynek i piwnice - kwituje.
Polub se.pl na Facebooku