W niedzielne popołudnie Wioleta L. (?55 l.) z Mińska Mazowieckiego z synem Adamem B. (15 l.) wybrali się w odwiedziny do krewnych. Była ładna, słoneczna pogoda, jechali niespiesznie fiatem panda. Nagle w Jagodnej pod Siedlcami przed ich autem pojawiło się rozpędzone audi. Jego kierowca nie zdążył wyhamować, czołowo uderzył w fiata, wyrzucił go z drogi na pobocze.
Zobacz też: Wypadek koło Tczewa na Pomorzu. Nie żyją trzy osoby, dwie walczą o życie w szpitalu!
Z dużą prędkością wyprzedzał rząd samochodów
Wioletta L. zmarła zakleszczona za kierownicą zmiażdżonego auta. Jej syn został ciężko ranny. Ratownicy śmigłowcem przetransportowali go do szpitala w Warszawie. Według policji sprawcą wypadku był Andrzej W., kierowca audi. - Z dużą prędkością wyprzedzał rząd samochodów i czołowo zderzył się z pandą - mówi asp. Edyta Barycka z siedleckiej policji. - Następnie uderzył w jadącego również prawidłowo seata. W wyniku wypadku pięć osób trafiło do szpitali, a kierująca pandą zginęła na miejscu - dodaje.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail