Mały, położony w malowniczej wsi Koszyce (woj. małopolskie) domek był dla nich wszystkim. Nigdy nie przypuszczali, że zabierze go im Szreniawa - niewielka rzeka, leniwie płynąca przez okoliczne pola. Nagle jednak spokojna, dobrze znana woda zamieniła się w dziki żywioł, który niszczył wszystko na swojej drodze.
Pan Zygmunt do końca życia będzie pamiętał, jak w panice starał się ratować co się da. Nie było czasu na ocalenie dobytku. W pośpiechu łapał kury i wołał psa, aby razem z nimi ukrył się na strychu przed wodą, która podniosła się na prawie dwa metry.
Ludzie i zwierzęta ocaleli, ale dom jest teraz w opłakanym stanie. Nie ma prądu ani bieżącej wody. W każdej chwili ściany mogą się osunąć, a wtedy całość runie niczym domek z kart. A jeszcze niedawno szczęśliwi ludzie z dumą oglądali świeżo wyremontowany przedpokój. Cały ich wysiłek, wydane ostatnie oszczędności - wszystko szlag trafił!
Państwo Zygmunt i Danuta nie mają pojęcia, skąd teraz wziąć pieniądze na odbudowę. Oboje są rencistami. Pan Zygmunt do swoich skromnych świadczeń dorabiał, pomagając innym jako strażak ochotnik. Teraz sam desperacko potrzebuje pomocy. - Jak przyjdzie żyć? Oboje jesteśmy po pięćdziesiątce, a musimy zaczynać od zera. Skąd wziąć na to siły? - pytają powodzianie.