Elżbieta Baryła (43 l.) od 18 lat żyje z Antonim C. Mają czworo dzieci. Nigdy im się nie przelewało, ale jakoś sobie radzili. Nie było w domu alkoholu. Jedyne, co mąciło rodzinny spokój, to wybuchowy charakter Antoniego. Ale ona z dziećmi starała się zawsze zejść mu z drogi, by unikać awantur - i do tej pory jakoś to działało. Jednak w ostatni poniedziałek mężczyzna dosłownie oszalał.
Obudził się wściekły, bez słowa pobiegł do auta. Z bagażnika wyciągnął siekierę... W domu wybijał szyby, rozwalał meble, drzwi. Bił swoje dzieci. Gracjanę (14 l.) dusił, kopnął w twarz, Sylwek (17 l.) oberwał deską, a najstarszy, dorosły syn, dostał siekierą w głowę. Razów nie uniknęła też narzeczona chłopaka. - Jestem w ciąży, a teść walnął mnie w brzuch i sztachetą w nogę - opowiada przerażona Magda Zawistowska (26 l.).
Policyjne strzały zatrzymały furiata
Kiedy szalejącemu Antoniemu złamała się siekiera, pobiegł po drugą. Awanturze nie było końca. Przerażony Sylwek uciekł do babci i razem wezwali policję. Ale nim przyjechali mundurowi, Antoni C. wziął jako zakładników panią Elżbietę i córkę Izę, wepchnął je do samochodu i odjechał. Zaczął się pościg. Gdy furiat natknął się na patroli, tylko dodał gazu. Staranował radiowóz, chciał przejechać policjanta. Funkcjonariusz oddał strzały ostrzegawcze, a potem kolejne w silnik i kierowcę. Ranni zostali Antoni C. i jego córka.
- Kontrola wykazała, że użycie broni było zasadne i uprawnione - mówi Łukasz Ochędowski ze sławieńskiej policji. - Kobieta, która jechała tym samochodem, została być może trafiona rykoszetem - dodaje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Antoni zasłonił się córką Izą.
- Nie wiem, co w niego wstąpiło. Był awanturnikiem, ale żeby wpaść w taką furię. Oby w więzieniu został na długo - mówi pani Elżbieta