"Super Express": - Niby sezon ogórkowy, a tu pojawia się gorący temat.
Stanisław Iwanicki: - Minister Piotr Kownacki?
- Oczywiście. I to rodzi wiele pytań.
- Odpowiem na nie bez znajomości ich treści, bo dla mnie ta sprawa sprowadza się do jednej, oczywistej refleksji, powodującej, że nie ma potrzeby szukania głębszych przyczyn.
- Cóż to za refleksja?
- Miałem przyjemność i zaszczyt towarzyszyć prezydentowi Lechowi Wałęsie w rozmowie z szefem personelu byłego prezydenta Ronalda Reagana. Z jego doświadczenia płynęła niezachwiana zasada: o sprawach, które są bezpośrednio związane z szefem, nie prowadzi się publicznych dyskusji. Przypomnijmy, że tym szefem jest głowa państwa. Jeśli ktoś decyduje się na złamanie tej zasady - najwyraźniej pomylił miejsca pracy. Są rzeczy, o których publicznie mówić nie wolno. Czy mimo to będą one przedmiotem upubliczniania czy nie, zależy od kultury wszystkich osób wspomagających pracę najważniejszego polityka w kraju.
- A jaka jest praca Kancelarii Prezydenta od kuchni? Czy w zaciszu gabinetów głowa państwa i jej prawa ręka są ze sobą na ty?
- Nie ma reguły. To zależy od relacji osobistych między tymi osobami. Np. ja z prezydentem Wałęsą nigdy nie byłem na ty.
- To by pewnie ułatwiało podwładnemu bezpośrednie wyrażanie swoich sądów...
- Moim zdaniem taka zależność nie istnieje.
- Czy miał pan komfort nieograniczonej komunikacji z prezydentem?
- Drzwi do gabinetu prezydenta stały przede mną otworem. Nigdy nie miałem problemu z tym, aby przekazać mu swoje stanowisko - nawet, gdy już widziałem, że prezydentowi się nie spodoba. Od tego byłem szefem Kancelarii, żeby mówić prezydentowi prawdę, choćby ona mu nie odpowiadała. Chyba każdy szef Kancelarii ma takie same doświadczenia... Przynajmniej mam taką nadzieję.
- Minister Kownacki gorzkie słowa o prezydencie wypowiedział publicznie...
- W żadnym innym cywilizowanym i demokratycznym kraju to by się nie zdarzyło. Ale skoro minister Kownacki zdecydował się na taki ruch, to myślę, że zdawał sobie sprawę z konsekwencji.
- A co zrobić, jeżeli prezydent i szef Kancelarii coraz bardziej się rozchodzą w swoich opiniach, coraz bardziej drażnią się nawzajem?
- Choćby nie wiem, jak różnił się prezydent ze swoim otoczeniem, to zawsze jedna strona ma wyjście - ma ją podwładny prezydenta, który musi odejść. Prezydent ma prawo dobierać sobie takich współpracowników, jakich chce. Szef Kancelarii jest urzędnikiem, który podlega prezydentowi i ma pracować na jego rachunek - ma jemu służyć. Ale trzeba podkreślić, że nikt na siłę nie musi być szefem Kancelarii Prezydenta - takiego niewolnictwa nie ma.
Stanisław Iwanicki
Szef Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy w 1995 r., poseł AWS, minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka
Zrobił coś niedopuszczalnego "Super Express": - Jak pani ocenia ostatni wywiad ministra Piotra Kownackiego?
Danuta Waniek: - Na tym stanowisku to niedopuszczalne. Szef kancelarii jest najwyższym urzędnikiem prezydenckim. Jeżeli nie mógł opanować sytuacji - bo możemy zakładać, że tam toczy się gra najrozmaitszych interesów, plus prezydent, który nie trzyma dyscypliny własnych zajęć - mogło go to męczyć. Ale człowiek pełniący wysoką funkcję państwową, nosząc w sobie tak wiele negatywnych nastrojów, jednak ma wyjście.
- Jakie?
- Podziękować za współpracę i odejść.
- I godnie milczeć?
- Brytyjczycy mają zasadę, jeżeli chodzi o funkcjonowanie urzędów państwowych, że pewne fakty ujawniają po 50 latach. Warto uczyć się od państw posiadających dłuższe demokratyczne doświadczenie i ciągłość władzy.
- Mleko się wylało. Minister wybrał ujawnienie swoich żalów.
- Taki wybór jest błędem równym skandalowi. Po pierwsze, na rok przed wyborami obniżył - i tak bardzo małą - szansę swojego byłego chlebodawcy na reelekcję. Po drugie, sam trochę ponosi odpowiedzialność za to, na co się skarży. Po trzecie, tak zwyczajnie to źle świadczy o nim samym. Są bowiem standardy etyczne, których nie należy przekraczać, bo to prowadzi do psucia wizerunku państwa. Jeżeli szef kancelarii mówi, że w Pałacu Prezydenckim panuje wielki bałagan, to co ja, jako obywatel, mam o tym sądzić?
- Czy możliwe jest, że minister Kownacki zaatakował prezydenta, aby wyprzedzić jego ruch, którym był plan zdymisjonowania szefa kancelarii?
- Bardzo prawdopodobne, że doszło między nimi do konfliktu, o którym nie wiemy. Być może nie chce ponosić odpowiedzialności za fatalne sondaże prezydenta i wycofuje się rakiem z sytuacji, za którą kiedyś trzeba by było zapłacić.
- Co dalej z ministrem Kownackim? Był biznesmenem, ale zasmakował też w polityce. Może przygarnie go PO?
- Myślę, że Platforma nie powinna chcieć go przyjąć.
- Jak to, urzędnika z doświadczeniem?
- To doświadczenie, o którym teraz mówimy, nie przynosi mu chwały. Poza tym jako szef kancelarii był mało rzetelny - cierpiał na defekt nieprawdomówności. Bardzo często też podsycał sytuacje konfliktowe, co przecież nie było jego rolą. Tzw. konfliktem samolotowym wręcz dobrze się bawił.
- Zatem co? Biznes?
- Myślę, że tak. Zwłaszcza że pieniądze lubi - nie przyszedł do kancelarii ubogi i ubogi z niej nie odchodzi.
- Ale w biznesie też obowiązują standardy lojalności.
- To sprawa pana Kownackiego i jego partnerów.
Danuta Waniek
Szefowa Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego 1995-1997, była przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, polityk lewicy