Przypomnijmy, chodzi o aferę z ułaskawieniem Adama S. Znajomy Dubienieckiego w 2008 r. został skazany na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. W śledztwie przed sądem interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina. W maju 2009 r. Dubieniecki i Adam S. zakładają spółkę, a miesiąc później wspólnik męża Marty Kaczyńskiej zostaje ułaskawiony przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego (61 l.). Głowa państwa ułaskawia Adama S. w ekspresowym tempie czterech miesięcy, w tzw. prezydenckim trybie.
Woda w ustach
Kiedy sprawa wyszła na jaw, nikt nie chciał ujawnić, kto wniosek o ułaskawienie podpisał i wręczył Kaczyńskiemu. Zarówno były szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, jak i b. minister w Kancelarii Andrzej Duda (39 l.) zasłaniali się niepamięcią.
Informacje te ujawniła wczoraj Prokuratura Generalna. - Wniosek wpłynął do Prokuratury 8 maja, podpisał go Piotr Kownacki. Prokurator generalny 12 maja wszczął postępowanie, 22 maja wydał opinię negatywną i zwrócił się z wnioskiem o niestosowanie prawa łaski wobec Adama S. - poinformował w TVN24 rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk. Dodał, że do pisma Kownackiego dołączone było postanowienie Kaczyńskiego. - Jest w nim napisane, że prezydent decyduje się na taki tryb postępowania, w którym nie zasięga opinii sądu - powiedział.
Duda też podpisał
Według Radia Zet, nie tylko Kownacki uczestniczył w sprawie ułaskawienia. Także były minister Andrzej Duda prosił prokuratora generalnego o udzielenie informacji w sprawie Adama S. i przesłanie do Pałacu Prezydenckiego jego akt w piśmie z 24 lutego 2009 roku. Poinformował też o tym, że Adam S. wystąpił do prezydenta o ułaskawienie go.