Jarosław Sulikowski: Wyszedł Pan na pokład do pasażerów, a kto jest za sterami samolotu? Jesteśmy bezpieczni?
kpt. Tadeusz Wrona: (śmiech) Za sterami jest drugi pilot. Lot przebiega spokojnie. Dzisiaj wszystko jest w porządku. Jak na razie nie ma nawet turbulencji.
J.S.: Nie denerwuje się Pan? Na pokładzie jest Pierwsza Dama Anna Komorowska?
T.W.: Nie czujemy wielkiej presji, Bardzo cieszymy się, że udało się namówić prezydentową na pierwszy rejs tą trasą do Pekinu samolotem LOT. Miałem zaszczyt spotkać się z Panią Prezydentową kilka razy i wiem, że to bardzo miła, przyjazna osoba.
J.S.: Prezes LOT Marcin Piróg mówił przed startem, że specjalnie wybrał na ten lot tą samą załogę, która w tak niesamowity i bezpieczny sposób wylądowała w listopadzie na Okęciu bez wysuniętego podwozia,
T.W.:To pewnie forma nagrody dla nas. Cała załoga jest fantastyczna. Wszyscy wtedy zdali fantastycznie egzamin.
J.S.: A jak się Pan przygotowywał do tego lotu?
T.W.:Już latałem do Pekinu, ale dłuższą trasą. To krótki, ponad ośmiogodzinny lot. Na pewno trzeba być wypoczętym, skoncentrowanym. My piloci mamy swoje zadania, musimy bezpiecznie wystartować, lecieć i wylądować, A załoga ma pomagac pasażerom. Ja sugeruję ludziom, aby w czasie lotu cały czas mieli zapięte pasy.
J.S.: Często pan wraca do tamtego, rewelacyjnego lądowania bez wysunietego podwozia, analizuje pan tamten rejs?
T.W.: W zasadzie prawie codziennie o tym opowiadam. Ale nie wynika to z analizy, tylko z tego, że ludzie ciągle mnie o to pytają. Po tym lądowaniu zmieniło się moje podejście do życia. teraz nie odkładam tego co mam zrobić na kolejny dzien, nie przesuwam spotkań ze znajomymi. Bo mogę nie mieć szansy czegos zrobic, kogos spotkac..
J.S.: Przeciez jest pan bohaterem. Cały świat po tym lądowaniu dowiedział się, że mamy wspaniałych pilotów.
T.W.: I bez tego wydarzenia mamy doskonałych pilotów cywilnych, wojskowych, sportowych. Wielu z nich to mistrzowie świata.
J.S.: Ale to pan sobie poradził w sytuacji niewiarygodnej, ekstremalnej.
T.W.: Życzę sobie, żebym więcej takich sytuacji nie miał. Żebym miał tyle samo startów, co lądowań. By bilans się zawsze zgadzał. Tym samolotem też muszę wylądować. Wracam za stery. Do zobaczenia w Pekinie.
(po wylądowaniu)
J.S.: Pekin zdobyty!
T.W.: I to w doborowym towarzystwie. To był lot komfortowy. Brakowało tylko ekipy do tańca. Oby tak częściej (śmiech).