Mieszkańcy Bydgoszczy odetchnęliby z ulgą, gdyby Damiana W. trafiła tam, gdzie jest jej miejsce, czyli... do poprawczaka. Dziewczyna ma dopiero siedemnaście lat, a na swoim koncie imponująco długą liczbę wykroczeń.
Od marca terroryzuje ekspedientki jednego z nocnych sklepów w Bydgoszczy. Wchodzi i pluje kobietom prosto w twarz, a potem wyzywa je od najgorszych i ostentacyjnie wynosi piwo. Nawet nie myśli, by za nie zapłacić. Z każdym dniem nastolatka staje się coraz bardziej bezczelna i agresywna. Niedawno sklepowy monitoring zarejestrował, jak przechodzi przez ladę, kradnie z półki alkohol, a wychodząc... rozbija na głowie ekspedientki butelkę wódki. To nie koniec chuligańskich wybryków Damiany W. Ostatnio dotkliwie pobiła Mariusza K. (44l.), gdy wracał do domu z rodzinnej uroczystości. Nie dość, że rzuciła się na mężczyznę z pięściami, to jeszcze zabrała mu komórkę, dokumenty i 300 złotych, które miał w portfelu. Stróże prawa, co prawda, zatrzymali dziewczynę, ale szybko musieli wypuścić ją do domu. W świetle prawa jest bowiem nieletnia i za swoje czyny nie może odpowiadać jak dorosła.
- Nie wiem, czemu taka jestem. Ale póki nie mam skończonych osiemnastu lat, to i tak jestem nieletnia i za to, co robię, nie grozi mi żadna kara - mówi Damiana, która kodeks karny najwyraźniej ma w małym paluszku. - Co ja mogę zrobić? Wpadła w złe towarzystwo i przestałam sobie z nią radzić - wyznaje Mariola W. (38 l.), matka dziewczyny, i bezradnie rozkłada ręce.
A wymiar sprawiedliwości w sprawie Damiany K. nie może zdziałać więcej. - Z tego, co wiemy, dziewczyna czeka na miejsce w ośrodku wychowawczym - mówi podkomisarz Monika Chlebicz (34 l.), rzecznik prasowy KWP w Bydgoszczy. Kiedy tam trafi, nie wiadomo. Mieszkańcy Bydgoszczy i stróże prawa obawiają się najgorszego - że nim zwyrodniała nastolatka doczeka się kary, zdąży już kogoś zabić.