Właśnie wyszła na jaw kompromitująca władze placówki kradzież w szpitalu. W ostatnich dniach ktoś włamał się do magazynu znajdującego się na czwartym piętrze Szpitala Bielańskiego. Złodziej bez problemów wyniósł znajdujące się tam urządzenia o wartości blisko 100 tysięcy złotych. - Były to m. in. rzutnik i sprzęt do telekonferencji w wysokiej rozdzielczości. Bardzo ważny w przypadku funkcjonowania tak dużej placówki - tłumaczy nam jeden z pracowników.
Sprawę bada policja. Funkcjonariusze nie wykluczają, że zuchwałej kradzieży mógł dokonać ktoś z samych pracowników Szpitala Bielańskiego.
- W pierwszej kolejności został przesłuchany personel szpitala - mówi podkom. Elwira Brzostowska, oficer prasowy z komendy na Bielanach. Przeglądane są też zapisy z monitoringu, który niestety nie pomógł zapobiec włamaniu - wejścia i wyjścia podejrzanych osób.
- Sprzęt został kupiony ze środków unijnych, więc będzie odpowiednio oznaczony i prawdopodobnie da się odnaleźć, kiedy ktoś zechce wprowadzić go z powrotem na rynek - tłumaczy kom. Brzostowska. Gorzej jeżeli była to kradzież na życzenie i wcześniej już znalazł się kupiec.
W Szpitalu Bielańskim panuje konsternacja.
-Nie mówimy tu przecież o drobiazgu, który można schować w kieszeni, jak np. telefon komórkowy, tylko o ciężkim sprzęcie wielkości dużego telewizora. Jak ktoś mógł wynieść coś takiego niezauważony - pytają z niedowierzaniem pracownicy placówki. - Przecież szpital jest chroniony. Po co nam ochroniarze, którzy pozwalają ukraść sprzęt za 100 tys. - dodają.