Ale jak pech, to pech. Teraz wyszło na jaw, że chłopcy z lewicy użyli w spocie o Maryjanie utworu, do którego nie mieli praw i za który nie zapłacili. Tak kolokwialnie to kradzież się nazywa. I to już więcej niż brzydko i wstyd. Nawet jak na polityczne standardy.
Jest takie mądre porzekadło, że kradzione nie tuczy. I powinni o tym pamiętać chłopcy z lewicy, zanim następny spot wyborczy przygotują.