Choć po opadach śniegu ślady zostały wyłącznie na krańcach wschodnich Polski i Podhalu, to skutki środowych opadów wciąż odczuwalne są w całej Polsce. Największy problem to zerwane linie energetyczne. Choć technicy pracują nieprzerwanie już od wczoraj, to bez prądu pozostaje wciąż ponad ćwierć miliona Polaków.
Najgorzej jest na Mazowszu - w okolicach Warszawy. Tu prądu nie ma 125 tysięcy ludzi. Na Podkarpaciu w podobnej sytuacji znalazło się blisko 57 tysięcy mieszkańców. Do tego dodać trzeba również Śląsk - 45 tysięcy ludzi i Pomorze - około 40 tysięcy. Nieco lepiej jest natomiast na Mazurach. Rano prądu nie było już tylko w okolicach Ostródy i Sząbruka, w Piszu i Białej Piskiej oraz w rejonie Olecka i Gołdapi.
Północ kraju cały czas walczy natomiast z "cofką". W środę wichury wtłoczyły wodę z Zalewu Wiślanego w głąb lądu. Pod wodą znalazła się część Elbląga i kilka wsi na Żuławach. W czwartek wichury dały za wygraną i sytuacja się poprawia - woda opada. Największe zagrożenie minęło, ale strażacy wciąż mają nawał pracy. Wypompowywanie wody z zalanych piwnic i odbudowywanie wałów przeciwpowodziowych może potrwać nawet do końca przyszłego tygodnia.
Krajobraz po śnieżycy - 250 tysięcy ludzi bez prądu
2009-10-15
13:56
Trwa wielkie sprzątanie po środowym niespodziewanym ataku zimy. Na Mazowszu, Śląsku i w Małopolsce energetycy naprawiają zerwane linie energetyczne. Na Pomorzu wciąż trwa walka z "wielką wodą".