Problemy samolotu C-295 należącego do 8. Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie zaczęły się zaraz po zrzucie żołnierzy nad Pustynią Błędowską, poinformowało radio RMF FM. Piloci nie mogli całkowicie zamknąć tylnej rampy, co uniemożliwiało im normalne wylądowanie. Zastosowano więc wszystkie procedury związane z lądowaniem awaryjnym.
ZOBACZ: Amerykański żołnierz pośmiertnie odznaczony przez Wojsko Polskie
Na lotnisku pojawiła się straż pożarna oraz pięć karetek, bo tylu członków załogi było na pokładzie samolotu. Wsztrzymano również ruch cywilnych samolotów.
Piloci podeszli do awaryjnego lądowania przed godziną 18, po uprzednim opróżnieniu zbiorników z paliwem. Lądowanie z otartą rampą powiodło się. Nikt z członków załogi nie odniósł pobrażeń.
- Na pokładzie było dwóch pilotów, technik pokładowy, specjalista odpowiedzialny za przestrzeń ładunkową i kierownik skoków, który odpowiadał za skoczków z 6. Brygady Powietrznodesantowej - powiedział RMF FM kapitan Maciej Nojek z 8. Bazy Lotnictwa Transportowego. Nasi piloci są na takie sytuacje przygotowani. Ćwiczą w symulatorach w Sewilli. Wszystkie warianty były wcześniej przećwiczone. Zdarzają się przypadki, gdy sprzęt odmówi bezpieczeństwa - dodał.
ZOBACZ: Wojskowy GROZIŁ Kaczyńskiemu i agentowi Tomkowi
Przyczyny awarii rampy ustali teraz specjalnie powołana wojskowa komisja.
- Będzie musiała ustalić co tam się stało, co zawiodło i wysunąć wnioski na przyszłość, żeby takie zdarzenie się nie powtórzyło - podsumował kapitan Nojek.
Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-wojskowy-samolot-awaryjnie-ladowal-w-balicach,nId,1035824?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox