Telefon wart 500 zł kupisz za 49. Tak brzmiał komunikat dla klientów. Nic dziwnego, że pod galerią Serenada ludzie koczowali od świtu, wierząc, że dobiegną do lady na promowanym miejscu. Był jednak ktoś, kto przechytrzył wszystkich.
- Poprzedniego dnia wieczorem poszedłem do galerii sprawdzić lokalizację sklepu z telefonami, by nazajutrz ustawić się przy najbliższym wejściu - opowiada Karol Duda. - Naprzeciw salonu zobaczyłem toaletę. Zajrzałem z ciekawości. Jedna z kabin z napisem "nieczynne" była zamknięta na zwykły zamek. Dało się go otworzyć paznokciem. Uznałem, że lepiej spać tutaj, niż marznąć pod drzwiami galerii.
Noc spędził na styropianie, którym wymościł kabinę, a nazajutrz był pierwszy przy ladzie. Pracownicy salonu docenili jego determinację i pozwolili mu wybrać dowolny produkt firmy za złotówkę. Wybrał smartfona w cenie 2200 zł.