Ratownicy zostali wezwani do zatrutego czadem 83-latka z Maciejowic. Gdy karetka przyjechała do szpitala, okazało się, że także ratownikom zaszkodził czad. W trakcie badania ratowników, dzień po zdarzeniu, okazało się, że wszyscy trzej byli po alkoholu. Wyniki alkomatu pokazały, że mieli od 0,3 do 0,6 promili w wydychanym powietrzu. Ratownicy zgodnie powiedzieli, że absolutnie nie pili na dyżurze, ani przed nim, podał serwis rmf24.pl.
Zobacz: PILNE Dębica. Pijany dyspozytor pogotowia - był na dyżurze z 2,9 promilami!
Jednak tego, że alkohol pili nie zaprzeczyli. Przyznali też, że pili w...szpitalu na oddziale toksykologi, na który zostali przyjęci z powodu podejrzenia zatrucia czadem! Czy w ten sposób chcieli pomóc sobie w „odtruwaniu”? Incydent miał miejsce trzy tygodnie temu, a teraz mężczyzn czeka zwolnienie z pracy. Dyrektor pogotowia uznała, że ich zachowanie było skrajnie nieodpowiedzialne i choć pili nie będąc w pracy (tak przynajmniej powiedzieli) to pili będąc pacjentami i stracono do nich zaufanie. "To osoby, które mają ratować ludzkie życie, a sami zachowali się nieodpowiedzialnie" powiedział Joanna Sieradzka, rzecznik pogotowia.