Strażnicy próbowali zatrzymać mężczyznę, lecz on wsiadł do swojego auta, ruszył na nich. Padły strzały. Straż wawelska wystrzeliła jeden pocisk w powietrze, drugi w koło samochodu. Kilka sekund później policjanci obezwładnili Grzegorza Ś. (48 l.).
Kiedyś Grzegorz Ś. miał fabrykę cegieł w Połańcu. Ale 10 lat temu spłonęła. Choć był ubezpieczony na kwotę 560 tys. zł, to firma ubezpieczeniowa wypłaciła mu jedynie 23 tys. zł. Zbankrutował. 6 lat temu przeprowadził się na krakowski Kazimierz. Sąsiedzi wspominają go jako "niegroźnego wariata". Dwa lata temu Grzegorz Ś. wymyślił, że zostanie bioenergoterapeutą, ale nic z tego nie wyszło. Na razie mężczyzna został poddany badaniom. Po ich zakończeniu lekarz zdecyduje, czy Grzegorz Ś. może przebywać w policyjnym areszcie.