Skład sterroryzowała siedmioosobowa banda. Jej hersztem była kobieta. Wdarli się do jednego z wagonów, a gdy zobaczyli, że wszystkie miejsca siedzące są pozajmowane... wyciągnęli dwie siekiery i nóż, po czym otworzyli drzwi jednego z przedziałów i uzbrojeni po zęby kazali wszystkim wyjść.
Na oczach przerażonych pasażerów wbili siekierę w ścianę przedziału, a potem zaczęli krzyczeć, że zaraz wszystkich pozabijają. Bandyci niedługo cieszyli się wygodą. Na dworcu w Zielonej Górze z wywalczonego przedziału policja wyciągnęła ich w kajdankach.