Temida musi teraz rozstrzygnąć, czy strażnicy obezwładnili jej panią, Zofię Kuc (58 l.) za to, że psina załatwia się pod blokiem. A może to właścicielka psa była agresywna i chciała pobić strażników?
Pani Zofia z Krakowa około 8 rano poszła z kundelkami na spacer przed blokiem. Gdy Sonia zaczęła załatwiać swoje potrzeby, nagle pojawili się strażnicy i chcąc ukarać kobietę, zażądali dowodu osobistego. Krakowianka nie miała go przy sobie i chciała pójść po dokument do mieszkania. Na to jednak - według jej opowieści - strażnicy nie pozwolili.
Przeczytaj koniecznie: Legionowo: Straż miejska gnębi kierowców
- Ta pani była bardzo agresywna, odgrażała się strażnikom - opowiada Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej w Krakowie. - Potem upadła na ziemię i wzywała pomocy.
Co innego mówi sama pani Zofia. Twierdzi, że była gotowa zebrać kupę, ale strażnik jej nie pozwolił. Potem została powalona na ziemię, przyduszona i zaczęto jej zakładać kajdanki. Z odsieczą pospieszył jej syn.
Bogusław Kuc (36 l.), licencjonowany ochroniarz z 16-letnim stażem, opowiada, że widział matkę, jak miała wykręcone ręce i wołała "Boże, ratuj!".
- To nieuzasadnione użycie siły - ocenia doświadczony ochroniarz.
Straż miejska złożyła do sądu doniesienie za groźby, a właścicielka suczki skargę na policji za napaść. Temida rozstrzygnie, jak było naprawdę w tej niespotykanej pieskiej historii.
Patrz też: Komendant straży miejskiej kupuje: iPady, iPhony 3GS, Nokie