Kretomin, Halina Matera: Dźgnęli mi syna 32 razy

2010-11-11 18:00

Halina Matera (50 l.) z Kretomina (Zachodniopomorskie) wierzy, że morderców jej syna Łukasza (+22 l.) dosięgnie w końcu sprawiedliwość. - Nie mogę patrzeć na ich twarze. Wiem, że to oni zabili mi syna, bez powodu dźgali go nożem w głowę, w klatkę piersiową i brzuch, aż flaki wyszły mu na wierzch. Zadali mu aż 32 ciosy.

- Mam nadzieję, że sąd nie będzie dla tych morderców łaskawy - mówiła nam matka zamordowanego Łukasza, którego oprawcy - Robert S. (34 l.) i Rafał W. (39 l.) - po sześciu latach od jego śmierci stają przed koszalińskim sądem. Oskarżeni są jednak tylko o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Łukasza Matery, choć sąd już na początku procesu zastrzegł, że kwalifikacja czynu może zostać zmieniona na zabójstwo, co oznaczałoby surowszą karę.

Do zbrodni doszło w nocy, w sierpniu 2004 roku. To wtedy przed "Fregatę" zajechał maluchem Łukasz z kolegą. Droga była żużlowa i drobne kamyki w tumanie kurzu posypały się na idących Roberta S. i Rafała W. To wystarczyło, by Robert S. wpadł w furię. Wszczął bójkę i zadał Łukaszowi 32 ciosy nożem. Pomagał mu w tym Rafał W. Oprawcy uciekli z miejsca zdarzenia, a Łukasz ze zmasakrowanym brzuchem, jelitami na wierzchu, skonał na stole operacyjnym.

Przestępcę znaleźli dopiero w Hiszpanii

Rafała W. dopadły wyrzuty sumienia: poszedł do adwokata i zgłosił się na policję. Po półrocznym areszcie wyszedł za poręczeniem majątkowym i przed sądem odpowiada z wolnej stopy. Robert S. skutecznie ukrywał się przez pięć lat w Hiszpanii. Wreszcie policja wpadła na jego trop w miejscowości Casa Gaudia, wybieranej często na kryjówkę przez polskich przestępców (tu ukrywał się m.in. znany gangster Andrzej Z. ps. Słowik).

Robert S. został deportowany do Polski i na proces czekał w areszcie. Oskarżeni nie przyznają się do winy. - Mówią, że to syn sprowokował bójkę, że nóż miał jego kolega i to jemu go zabrali. I że pechowo mój syn uderzył się o ten nóż. Co za brednie! - żali się z płaczem matka.

Sprawę komplikuje fakt, że do dziś nie wiadomo, kim był kolega zamordowanego, podróżujący z nim feralnego dnia samochodem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają