Właściciel pierwszej w Polsce sieci sklepów z „legalnymi narkotykami” nadal może korzystać z uroków życia i pławić się w luksusie. Dawid B., który zbił fortunę na sprzedaży dopalaczy nie trafi do aresztu. Zaraz po zatrzymaniu biznesmena z Łodzi prokuratorzy zapewniali, że złożą do sądu wniosek o karę odsiadki dla 23-latka. „Król dopalaczy” miał spędzić za kratkami 3 miesiące.
Przeczytaj koniecznie: Król dopalaczy na wolności. Sąd odrzucił wniosek o areszt dla Dawida B.
Sąd zdecydował jednak inaczej. Nie przychylił się do wniosku śledczych, którzy obawiali się, że zagrożony surową karę 10 lat więzienia będzie próbował mataczyć. Po 48 godzinach na posterunku Dawid B. opuścił celę i jak na razie do niej nie wróci.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi nie będzie składać zażalenia na decyzję sądu. „Król dopalaczy”, na którym ciążą zarzuty wprowadzenia do obrotu znacznych ilości środków odurzających, popełnienia dwóch przestępstw przewidzianych w ustawie o Państwowym Inspektoracie Sanitarnym oraz zarzut dwukrotnego wprowadzenia do obrotu substancji zakazanych przez Głównego Inspektora Sanitarnego pozostanie na wolności.
Od kiedy w sobotę Dawid B. opuścił celę łódzkiej komendy nie pojawiał się publicznie. Nie chciał nawet zdradzić czy mimo zakazu narzuconego przez policję po raz kolejny spróbuje otworzyć któryś ze swoich sklepów z dopalaczami.