W tym roku Janusz Palikot zaszył się na święta w swojej posiadłości w Dzierwanach na Suwalszczyźnie. Tu z dala od politycznego zgiełku i nieprzerwanie dzwoniącego telefonu mógł poświęcić się rodzinie i swojej wielkiej pasji... gotowaniu. Ale tegoroczne święta były dla posła PO szczególne z innego powodu. Po raz pierwszy spędzał bowiem Boże Narodzenie w towarzystwie córeczki Zosi, która przyszła na świat w lutym.
Dlatego przygotowania były specjalne, a każdy członek rodziny posła miał pełne ręce roboty. Najmłodszy z synów, Franek (2 l.), wyposażony w odkurzacz wspierał rodzinę w porządkowaniu domu, by później wraz z tatą i malutką siostrzyczką przyozdabiać choinkę. Kiedy skończyli, Palikot zabrał się za gotowanie, w którym okazał się równie sprawny jak w politycznych happeningach i prowokacjach.
Co przygotował na świąteczny stół? Oprócz tradycyjnych potraw u Palikotów zagościła kaczka pieczona w winie. Polityk na okres świąt upiekł aż dwa ptaki! Czyżby była to kolejna polityczna manifestacja? - Kaczki pieczemy co roku. To już rodzinna tradycja - zarzekał się w rozmowie z nami Janusz Palikot.