Była noc. Elżbieta Kandlaska z Jastrowia (woj. wielkopolskie) spała, gdy nagle obudził ją pisk ukochanego domowego zwierzaka - królika. - Zachowywał się jak opętany - wspomina pani Elżbieta. Nagle zaczął gryźć ją po palcach. - Chcesz sałaty? - zapytała Funcika.
>>> Królik gigant
Królik nie dawał jednak za wygraną. - Nie było mocnych, wstałam z łóżka i wtedy poczułam swąd spalenizny - opowiada pani Elżbieta. Dym wydobywał się spod drzwi. - Ledwo je otworzyłam - mówi kobieta. Zobaczyła języki ognia, które trawiły klatkę schodową. Natychmiast obudziła dzieci, zaczęła gasić płomienie. - Zadzwoniliśmy po strażaków. Na szczęście szybko przyjechali.
Pani Ela przypuszcza, że ktoś z lokatorów budynku zaprószył ogień. Królik Funt stał się teraz najważniejszym domownikiem. Nikt nie żałuje mu pieszczot i frykasów.