Wydawało się, że dr Będzińska to kobieta sukcesu. Jej zakład znany był od ponad ćwierć wieku, pomogła niezliczonej ilości pacjentów - w sumie zrzucili ponad 700 ton tłuszczu! Napisała kilka książek o odchudzaniu, a przygotowana przez nią specjalna dieta znalazła się na liście "Najwspanialsze diety świata".
Przeczytaj koniecznie: Grażyna Torbicka jest piękna, bo jada makarony
Jednak życie słynnej lekarki było nieustanną udręką. Miała za sobą kilka nieudanych związków, a w październiku 2007 roku spadło na nią prawdziwe nieszczęście. Jej syn Waldemar (35 l.) - jedyne jej dziecko - został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu.
Strata ukochanego, jedynego syna kompletnie załamała panią doktor. Ból jej matczynego serca był ogromny. Tak wielki, że i ją zabrał z tego świata.
Ciało pani Beaty znalazła kobieta, która pomagała jej prowadzić dom. Zwłoki leżały na łóżku, a w domu nie było śladów plądrowania. Sekcja wykazała, że pani doktor nie zmarła z przyczyn naturalnych. W jej organizmie znaleziono znaczne ilości leków uspokajających.
Czy popełniła samobójstwo, czy też przez pomyłkę zażyła tak dużą dawkę? - tę tajemnicę zabrała do grobu. Jej pacjenci mówią, że od śmierci syna była w depresji. Nie potrafiła żyć bez ukochanego Waldemara. Mówią, że chciała do niego dołączyć