- Do Polski trafiło ze Słowacji 99 krów - powiedział wczoraj Janusz Związek, główny lekarz weterynarii. - Zwierzęta nie mają klinicznych objawów chorobowych - stwierdził.
Bydło trafiło do ubojni w Moszczenicy Wyżnej pod Starym Sączem. Kiedy w poniedziałek Słowacy ujawnili, że w stadzie, z którego pochodzą zwierzęta wykryto groźną bakterię - wąglika, w Polsce zapanował niepokój. Jednak, jak twierdzą specjaliści, nie ma się czego bać! Można spokojnie jeść wołowinę i pić krowie mleko. Krowy z trefnej hodowli trafiły do Polski pod koniec września, czyli miesiąc wcześniej, zanim wykryto wąglika na słowackiej farmie w Staszkovcach. W dodatku nie stwierdzono, żeby te przywiezione do Polski miały być chore.
- Bydło ze Słowacji znajdowało się pod ścisłym nadzorem służb weterynaryjnych - uspokaja Janusz Związek. - Możemy czuć się bezpiecznie, bo w przypadku wąglika kwarantanna bydła wynosi właśnie 30 dni, po upływie tego terminu ryzyko zachorowania jest praktycznie minimalne - dodaje.