Krowy bardzo rzadko rodzą bliźniaki, trojaczki to unikat, ale czworaczki to już prawdziwa sensacja. Teraz przed Czytelnikami "Super Expressu" nie lada zadanie. Cielaczki (same dziewczynki) czekają na imiona!
Bez zachcianek
Czapa przez całą ciążę nie zdradziła, że nosi w sobie aż cztery jałówki. - Rok temu urodziła jednego cielaczka, teraz nawet jakoś specjalnie gruba nie była - mówi Jan Matecki, kierownik zakładu rolnego w Górznie, w którym urodziły się czworaczki. Czapa nie miała żadnych zachcianek ani humorów i jak zwykle przez całą ciążę (ponad 280 dni) grzecznie zajadała sianko.
Gdy zaczął się poród, Eugeniusz Walkowiak oporządzał inne krowy. - Kończyłem już pracę, gdy spostrzegłem, że Czapa zabiera się do rodzenia. - Kiedy urodziła jedno, myślałem, że to koniec - jak to zawsze u krów bywa i byłem w szoku, gdy zorientowałem się, że to dopiero początek - opowiada mężczyzna. Czapa raz po raz muczała, ale pan Eugeniusz uspokajał ją jak prawdziwy, wykwalifikowany położnik. - Odebrałem już tysiące porodów, bo pracuję w tym fachu 30 lat. Ale teraz najzwyczajniej w świecie się wzruszyłem. - Wszyscy mieli łzy w oczach - mówi kierownik zakładu.
Brakuje tylko imion
Cielaczki mają się świetnie i piją mleko prosto od... swojej mamy. - Brakuje im tylko imion - mówią pracownicy obory. A jakie imiona powinny nosić cztery jałówki? Czekamy na Państwa propozycje na Forum SE.pl.