Tobiasz i Daniel stanęli przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. Nie wypierają się tego, co zrobili. Każdy z nich twierdzi jednak, że tylko pomagał drugiemu. I z całych sił stara się obciążyć kolegę. A przed morderstwem byli wyjątkowo zgodni...
>>> Chociw: Zabił matkę na oczach dzieci
- Po co tej kobiecie drogie obrazy, antyki i złoto? - zastanawiali się głośno. - Nam bardziej się to przyda - zdecydowali.
Na rabunek ruszyli nocą. Do domu Elżbiety K. (51 l.) postanowili wejść, gdy kobieta zaśnie. Ale zapomnieli o psach... Kiedy tylko zbliżyli się do drzwi, zaczęły przeraźliwie ujadać. Obudziły Elżbietę, a ta wybiegła na podwórko. - Wynoście się, bo zadzwonię na policję - zagroziła złodziejom.
Mordercy wrzucili swoją ofiarę do studni
Ci jednak byli zdesperowani. Unieruchomili kobietę i splądrowali jej dom. Legendarne antyki okazały się jednak nic niewartymi podróbkami, a cenne obrazy - zwykłymi bohomazami.
Tobiasz i Daniel wpadli w szał. Zawlekli Elżbietę do przydrożnego rowu i zaczęli ją topić. A gdy straciła przytomność, obciążyli kawałkiem betonu i wrzucili do studni.
Nie mieli wyrzutów sumienia... Tobiasz jako strażak brał nawet udział w wydobywaniu ciała kobiety ze studni.
Teraz w sądzie obydwaj starają się umniejszyć swą winę i pogrążyć kolegę. Obu grozi dożywotnie więzienie.