Zrozpaczona kobieta nie wyobraża sobie życia bez ukochanego syna. Trudno jej nawet o tym myśleć. - Sama go wychowałam, byliśmy tylko we dwoje. Co ja teraz zrobię - płacze, ukrywając twarz w dłoniach.
Radosław Kostrzewa (+30 l.) z Krup (woj. zachodniopomorskie) dobrze znał swoich oprawców, Piotra G. (39 l.) i Tomasza H. (37 l.). Od Piotra pożyczył kiedyś 10 tysięcy zł. Kiedy Tomasz zaproponował mu wspólny wyjazd na dyskotekę do Sławna, Radek nie wahał się nawet sekundy. Niczego nie podejrzewał. W pewnym momencie, kiedy zabawa trwała w najlepsze, Tomasz poprosił go, by wyszli na zewnątrz. Radek się zgodził.
Za drzwiami już czekał Piotr G. i kilku dryblasów. - Po raz ostatni pytam. Masz moje pieniądze? - zapytał dłużnika. Ten tylko rozłożył ręce. I wtedy spadły na niego ciosy. Radek próbował się osłaniać, ale na próżno. Tomasz, Piotr i jego draby bili bez opamiętania. W końcu jeden wyciągnął nóż. Precyzyjnie wbił mu go w udo, przecinając tętnicę. Radek upadł.
Krew sikała na wszystkie strony. Mężczyzna szybko wykrwawiał się na oczach bandytów. A ci przez chwilę patrzyli, jak umiera, a potem bez słowa odeszli...
Radek zmarł. Oprawcy nie wiedzieli, że całe zajście zostało nagrane przez kamery miejskiego monitoringu. Dzięki tym nagraniom wpadli w ręce policji. Teraz na rozpoczęcie procesu czekają w areszcie.
- Dożywocie to według mnie może być jedyny sprawiedliwy wyrok dla tych bandytów - mówi zrozpaczona Zenona Kostrzewa (70 l.).