Nawet przyzwyczajeni do widoków mrożących krew w żyłach policjanci byli zdumieni bestialstwem sprawców - nagie ciało Pawła przypominało krwawą miazgę. W niedzielę odnalazł je na leśnej łące nieopodal wsi Dołha przypadkowy człowiek. Mieszkający w odległym o kilkanaście kilometrów Międzyrzecu Podlaskim nieszczęśnik zaginął w piątek i rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Ruszyła kryminalno-śledcza maszyna.
- W poniedziałek policjanci z Międzyrzeca, Białej Podlaskiej i Lublina zatrzymali trzy osoby - informuje kom. Wojciech Lesiuk z policji w Białej Podlaskiej. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, byli zaskoczeni, że tak szybko trafiono na ich trop. Nie udawali niewiniątek.
- Galina J. i Michał W. usłyszeli zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i gwałtu. Kobieta przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia, Michał W. zaprzeczył, że uczestniczył w gwałcie - dodaje prok. Agnieszka Kępka, rzecznik prokuratury okręgowej w Lublinie.
Trzecia, czyli Natalia M., odpowie za pomocnictwo w zabójstwie.
- Skąd w nich tyle okrucieństwa? - zastanawiają się mieszkańcy miasteczka. Ofiara i jego kaci znali się, o co w takim miejscu nietrudno. Galinę z Pawłem łączyło coś bliższego.
- Obściskiwali się na rynku i całowali - opowiada jedna z mieszkanek.
O kobiecie, która dopiero kilka lat temu przyjechała z Białorusi, nie ma dobrego zdania: kombinatorka i bez wstydu, zmieniała facetów, a przy tym mściwa i bezwzględna.
Widziano, jak Paweł i Galina dość burzliwie kłócili się o pieniądze. Czy to miało związek z tym, do czego doszło na polanie pod lasem? Wyjaśni to śledztwo. Całej trójce grozi dożywotnie więzienie.
Przeczytaj też: Przerażająca relacja męża Polki zgwałconej w Rimini