To prawda - Piotr J. (+35 l.) nie był dobrym mężem. Bywały dni, kiedy awantury w domu w ogóle się nie kończyły. Ale ona wciąż widziała w nim tego Piotrusia, który mówił jej czułe słówka, dawał kwiaty i prezenty. Kochała go mocno.
Gdy zaszła w ciążę, Piotr się zmienił. Zaczął dbać o rodzinę. - Wierzyłam, że mamy szansę na lepsze życie. Niestety, przez "Krwawą Mańkę" wszystko przepadło - płacze. Feralnego wieczoru zasiedziała się u Marii S. mieszkającej w sąsiedztwie. To nie było mądre, bo jej przezwisko Krwawa Mańka nie zostało wymyślone na wyrost - kobieta już kiedyś brała udział w morderstwie, a i potem wielu przekonało się, że nie należy wchodzić jej w drogę. - Miała prędkie ręce do noża - opowiadają sąsiedzi. Nie wiedział tego zapewne Piotr J., który w nocy zapukał do jej domu, szukając swej żony. Chciał zabrać ją do domu, bał się, że zakrapiana impreza, w którą zamieniło się spotkanie, nie będzie dobra dla dziecka. Gdy "Krwawa Mańka" zobaczyła w drzwiach intruza, który chce zepsuć jej imprezę, wpadła w szał. - Dźgnęła go nożem, gdy tylko wszedł do przedpokoju. Zabrała ojca mojemu synkowi - mówi zapłakana samotna matka. Piotr J. z rozharataną aortą padł nieżywy na ziemię.
Po tej tragedii Dorota postanowiła zmienić swoje życie, odmienić los dla swojego dziecka. Poszła nawet do szkoły. - Wszystko dla Patryka - mówi. Mały jeszcze nic nie wie o tym, co stało się na dwa miesiące przed jego urodzinami. - Kiedy będzie większy, to mu powiem, że jest podobny do ojca - dodaje.