To cud, że chłopczyk żyje. Eryk J. (22 l.) – jego tata – zamiast z radością odliczać dni do porodu, postanowił pozbyć się kłopotu za pomocą noża. Pod osłoną nocy wdarł się do domu swojej ciężarnej dziewczyny w Cerekwicy Starej (woj. wielkopolskie) i urządził tam krwawą jatkę. Najpierw zadźgał śpiących rodziców Natalii (25 l.) Grażynę i Juliana K., potem rzucił się na nią. Dźgał dosłownie wszędzie, ale głównie atakował brzuch. Chciał zabić nienarodzonego synka. W szpitalu w Jarocinie, do którego trafiła ciężko ranna dziewczyna, podjęto decyzję o natychmiastowym cięciu cesarskim. – Potem jeszcze przez dwie godziny zszywaliśmy wszystkie rany matki – mówi Leszek Mazurek, prezes placówki.
Kiedy chłopiec się urodził, okazało się, że też jest ranny. Ale to niedotlenienie, do którego doszło w brzuchu mamy, spowodowało, że trzeba go było przewieźć do szpitala w Ostrowie. Tam medycy podjęli heroiczną walkę o życie maluszka. Wprowadzono go nawet w stan hipotermii, czyli sztucznie obniżono mu temperaturę ciała. Na szczęście już jest z nim lepiej. – Wydolność serca jest dobra, ciśnienie krwi prawidłowe. Oddycha za pomocą respiratora, ale pojawiły się już u niego własne oddechy. Dobrze funkcjonują nerki, widać aktywność przewodu pokarmowego – mówi dr Katarzyna Bierła, ordynator oddziału neonatologicznego. Niestety, są też gorsze wieści. – Nadal obserwujemy nieprawidłowe odruchy neurologiczne i nieprawidłowe napięcie mięśniowe – dodaje dr Bierła.
Wczoraj do chłopca dołączyła mama, którą lekarze wybudzili ze śpiączki farmakologicznej.
Zobacz: AWANTURA przed siedzibą biskupów. Poszło o aborcję [ZDJĘCIA]