Dramat wydarzył się w sobotę, kilkanaście minut po godz. 3. Pan Grzegorz pilnował wtedy wejścia do akademika "Straszny Dwór".
- Stałem w środku, przy portierni, gdy nagle pojawiła się grupa studentów. Nieśli kolegę rannego w brzuch - opowiada. - Mocno uciskali ranę. Próbowali zatamować krwawienie.
Pan Grzegorz wezwał karetkę. Po pewnym czasie usłyszał przerażający hałas. W stronę akademika biegł tłum młodych ludzi. Za nimi rozwydrzeni bandyci z nożami. Jeden z nich rzucił się na ochroniarza. Ciął na odlew. Mężczyzna w ostatniej chwili zasłonił się ręką. Trysnęła krew... Nożownik pobiegł dalej. Dopadł studenta i pchnął go w brzuch. Zaatakowany osunął się na ziemię...
- To było coś strasznego - wspomina pan Grzegorz. Miał szczęście. Jego rana na ręce nie okazała się bardzo groźna.
Dwaj ranni w brzuch studenci przebywają w szpitalu: jeden z nich, Dominik G., jest utrzymywany przez lekarzy w śpiączce farmakologicznej. Drugi, Michał S., odzyskał przytomność. Trzy lżej ranne osoby po opatrzeniu zwolniono do domu.
Nożownicy zostali schwytani i trafili do aresztu. Młodszy z nich, 19-letni Dawid M., usłyszał 8 zarzutów, w tym dwa usiłowania zabójstwa. 21-letni Tomasz O. oskarżony jest o udział w pobiciu...