Znajomi Jarosława Ż. doskonale wiedzą, że lubi ostro zabalować. "Nie zmądrzałem... bo i po co"- napisał mężczyzna o sobie na jednym z portali społecznościowych. Jak nazwać jednak jazdę po pijanemu? Nawet skrajna głupota to chyba za mało... Tak przynajmniej uważają najbliżsi 23-letniego Krzysztofa R., ofiary pijaka za kierownicą.
Wszystko o wypadku w Kamieniu Pomorskim: STRASZLIWA MASAKRA w Kamieniu Pomorskim. PIJANY kierowca BMW zabił SZESĆ OSÓB!
W sylwestrową noc, około godz. 1.30 mężczyzna został potrącony przez Jarosława Ż., kiedy przechodził przez ulicę Solec. Był na pasach, nie spodziewał się, że coś mu grozi. Niestety, pijany w sztok szaleniec go nie zauważył. Zmiótł pieszego z jezdni i nawet się nie zatrzymał. Popędził jak szalony Wisłostradą.
Policjanci, którzy otrzymali informację o piracie, zastawili na niego pułapkę przed wjazdem na most Grota-Roweckiego. Zablokowali mu drogę radiowozem. Pijak staranował jednak ich auto i popędził dalej swym mercedesem przez most. Funkcjonariusze musieli ustawić kolejną blokadę przy zjeździe z przeprawy.
- Ostatecznie Jarosław Ż. został zatrzymany. Okazało się że w wydychanym powietrzu miał blisko półtora promila alkoholu - mówi aspirant Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji.
Jarosław Ż. został skuty kajdankami i trafił do izby wytrzeźwień. W tym czasie potrącony przez niego Krzysztof R. został odwieziony do szpitala. Jego stan lekarze określili jako bardzo ciężki.
Zobacz: Wypadek w Kamieniu Pomorskim: Minister Arłukowicz pokazał się przy rannych dzieciach