O strasznym wypadku, w którym zginął chłopiec, pisaliśmy 10 dni temu. Krystianek stracił życie, kiedy przechodził przez jezdnię po pasach. Pijany kierowca nawet nie hamował. Rozjechał 10-latka i pojechał dalej. Zatrzymał się dopiero, gdy uderzył w inne auto.
Patrz: Rozpacz rodziców Krystianka z Łodzi. Mój synek już nigdy nie powie: kocham cię mamo!
Kościół garnizonowy w Łodzi, gdzie celebrowano żałobne nabożeństwo, wypełniony był po brzegi. - On był takim wesołym chłopcem... - wspominał Krystianka ks. Wiesław Kamiński.
- Patrząc w jego oczy, można by było pomyśleć: przed nim cała przyszłość. Przed nim jest szczęście. I w jednej chwili to się skończyło, gdy tak jak zwykle wyszedł z psem na spacer. Dziesięć lat zajęło mu życie. Każdy z nas z pewnością myśli to samo. To jest o wiele za mało. Nie zdążył dorosnąć, nie zdążył nawet skończyć szkoły podstawowej. Nie zdobył zawodu. Nie zdążył wejść w przyszłość.
Przeczytaj: Uderzył w Krystianka z potworną siłą! SZCZEGÓŁY koszmaru w Łodzi
Po mszy kondukt żałobny przeszedł na Stary Cmentarz w Łodzi. Tam biała trumna z ciałem chłopczyka spoczęła w rodzinnym grobie.