- Nie wiedziałam, co robię. Ta młoda dentystka ciągle mnie namawiała na sprzedaż. Była taka miła. Mówiła, że zapłaci uczciwą cenę, a nawet kupi mi inne mieszkanie. Dalej od centrum, ale nowsze, bo mnie bidulki nie stać na remonty. Wywiozła mnie 25 km do sąsiedniego miasta, do notariusza i u niego miałam podpisać jakieś papiery. Podpisałam - wspomina kobieta. Po powrocie do domu pokazała dokumenty siostrom. Dopiero one zauważyły, że sprzedała mieszkanie za 10 tys. zł!
Patrz też: Skarbówka zajrzy ci w kieszeń, jeśli kupiłeś mieszkanie bez kredytu
Pani Krystyna ma za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym, silną depresję i schizofrenię. Od lat jest na rencie, z lekarskich zaświadczeń wynika, że jej poczytalność jest znacznie ograniczona, ale rodzina nigdy nie starała się o jej ubezwłasnowolnienie. Kobieta więc mogła podpisać się pod aktem notarialnym i zupełnie nieświadomie, jak twierdzą jej siostry, zgodziła się sprzedać swoje mieszkanie na parterze zabytkowej kamienicy za zaledwie 10 proc. wartości.
Dentystka, która je kupiła, żąda przed Sądem Rejonowym w Białogardzie wydania mieszkania. Natomiast siostra Krystyny Ćmiel, jako jej pełnomocniczka, złożyła do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia oszustwa. Co będzie dalej?