"Super Express": - Długo czekaliśmy na pierwszą społeczną encyklikę papieża Benedykta XVI. Dlaczego?
Andrea Tornielli: - Faktycznie, spodziewano się jej już przed dwoma laty w 40. rocznicę encykliki Pawła VI "Populorum Progressio". Encyklika Benedykta XVI "Caritas in Veritate" (Miłość w Prawdzie) to jednak dość złożony 100-stronicowy tekst, który przybrał ostateczny kształt po długiej pracy i rozważaniach. Najpierw zajmowała się nim papieska Rada Sprawiedliwości i Pokoju, ale ten wstępny projekt został odrzucony. Z kolei prace innego zespołu przeciągnęły się ze względu na kryzys ekonomiczny, który wpłynął zarówno na treść encykliki, jak i datę jej ukończenia.
- W jaki sposób kryzys zmienił treść encykliki? Jakie są jej główne założenia?
- W 2007 roku papież chciał skupić się na kwestii sprawiedliwej redystrybucji środków na świecie. Po ostatnich doświadczeniach za najważniejszą sprawę uznał podkreślenie roli etyki w gospodarce. Postanowił zaapelować do polityków, biznesmenów i menedżerów, by nie zapominali o tym, że światowy kryzys wziął się właśnie z braku etyki. W opinii Benedykta XVI powinniśmy starać się o to, by ostatnie wstrząsy ukazujące rozmaite braki i wady dotychczasowego systemu przekształcić w szansę dla całej ludzkości. Innymi słowy, kryzys powinien stać się okazją do refleksji i studiów nad tym, jak uczynić ekonomię bardziej ludzką.
- Część publicystów okrzyknęła już encyklikę antyglobalistyczną. Zgadza się pan z tą opinią?
- Ależ skąd. Owszem, papież ostrzega w niej przed negatywnymi skutkami globalizacji. Główny ciężar kładzie jednak na takie kwestie, jak ludzka godność i wartość człowieczeństwa. Zwróćmy uwagę, że zarówno "Rerum Novarum" Leona XIII z 1891 roku, a więc pierwsza w dziejach encyklika społeczna, jak i następne - "Populorum Progressio" Pawła VI czy "Laborem exercens" Jana Pawła II - prezentują dokładnie ten sam punkt widzenia, co dokument Benedykta XVI. Choć tak wiele zmieniło się dookoła nas, Kościół wciąż podkreśla to samo. To ekonomia powinna służyć ludziom, a nie odwrotnie.
- Podobno zachodnie media przygotowują się już do ataku na papieża za podniesienie w encyklice kilku drażliwych tematów.
- Zarówno papież, jak i biskupi z jego otoczenia i sama Kongregacja do Spraw Nauki i Wiary zdecydowanie nie chcieli, by encyklika była wyłącznie dokumentem społecznym. Tytuł "Miłość w Prawdzie" jest nieprzypadkowy - oddaje wagę prawdy w codziennej działalności człowieka i systemie społecznym. Pojawiają się tu takie sprawy, jak aborcja czy kontrola urodzeń - Benedykt XVI przestrzega, że świat w przyszłości wpadnie w poważne tarapaty gospodarcze, jeżeli liczba dzieci nie będzie przyrastała w wystarczającym tempie. Chiny i Indie, państwa uważane obecnie za najlepiej rozwijające się, mogą pochwalić się nie tylko szybkim przyrostem PKB, ale także ludności. To ich wspólna cecha, choć reprezentują tak różne kultury i systemy. Papież udowadnia, że nie jest prawdą, jakoby aborcja i kontrola urodzeń sprzyjały w jakikolwiek sposób rozwojowi gospodarczemu.
- Najnowsza encyklika ma być dużo trudniejsza od poprzednich, a jej język bardziej akademicki, hermetyczny. Czy zostanie ona zrozumiana?
- To nie tak. Nie określiłbym jej jako skomplikowanej, jest po prostu bardziej złożona. Wynika to z faktu, że niektóre sformułowania są zaczerpnięte z języka ekonomii, a Benedykt XVI nie jest ekonomistą. Jego teksty teologiczne - a teologia jest mu zdecydowanie bliższa - pisane są nieco inaczej. Dlatego "Caritas in Veritate" siłą rzeczy musiała być nieco inna.
Andrea Tornielli
Watykanista dziennika "Il Giornale", włoski pisarz i publicysta