Do tego wstrząsającego zdarzenia doszło wczoraj, chwilę po godz. 14. Dziewczynki mieszkały niedaleko rzeki. Dom jednej z nich był zaledwie 20 metrów od barierek ustawionych na brzegu.
Dorotka i Kinga często bawiły się przy metalowych barierkach. Tak właśnie było wczoraj. Jak doszło do porażenia? Wciąż bada to policja. Najprawdopodobniej jedna z dziewcząt siedziała na barierce. Nagle na metal spadł kabel ze stojącego niedaleko słupa. Musiał się zerwać w czasie nocnej wichury.
Potężny ładunek prądu uderzył w ciało Dorotki. Bez czucia zsunęła się dowody. Kinga musiała próbować ratować przyjaciółkę. Zamiast za rękę chwyciła nieszczęsny kabel pod napięciem i też wpadła do wody.
- Znaleźliśmy je w rzece. Jedna pływała na brzuchu, druga na plecach - opowiada jeden z sąsiadów. Mieszkańcy wezwali straż i pogotowie. Wyłowionych dziewczynek nie udało się jednak uratować. - Wszyscy jesteśmy w szoku - mówi mieszkanka Krzeszowa. - To były takie bystre dziewczynki. Wszędzie chodziły razem. Jedna za drugą w ogień by skoczyła. I razem zginęły...
Przyczyny tragedii bada policja i prokuratura.
- Ustalamy, czy było zgłoszenie o uszkodzeniu sieci i dlaczego kabel był niezabezpieczony - mówi Ewa Szumińska z Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze.