Przebudzenie było straszne, zważywszy że pod ciężarem samochodu załamał się lód skuwający staw, a samochód zaczął pogrążać się w lodowatej wodzie. Obudzony już na dobre kierowca nie stracił - nomen omen - zimnej krwi i zaczął dramatyczną walkę o życie.
Miał niebywałe szczęście, bo w wyniku uderzenia o dno rozbiła się szyba klapy bagażnika. Przez tę dziurę pechowiec wydostał się na zewnątrz, a potem na brzeg.
Patrz też: Hrabia Myszkowski, który leczył seksem, został namierzony
Zmarzniętym mężczyzną zaopiekowali się policjanci. Nie odniósł żadnych poważnych obrażeń i - co ważne - był trzeźwy. Zmęczenie po pracy rzeczywiście więc wygląda na najbardziej prawdopodobną przyczynę wypadku. Nie uchroniło to jednak kierowcy przed mandatem.